W czerwcu 2013 roku zostałem zapytany o powód powołania do życia blogów prawniczych – IP w Sieci i Eurozamowienia. Tak – wtedy to budziło zdziwienie… Napisałem wtedy tak:
Większość prawników uważa, że prowadzenie prawniczego bloga ma na celu przede wszystkim promowanie własnych usług. Prawnicy, którzy chcą powiększyć portfolio swoich spraw i klientów lub są na początku drogi zawodowej, sądzą, że dzięki blogowi nawiążą w sieci nowe kontakty. Niektórzy mają specjalne zakładki „Współpraca” albo dodają w prawie każdym wpisie zdanie zachęcające do kontaktu z autorem, który może pomóc w indywidualnej sprawie.
Dokładnie z tego samego powodu renomowani prawnicy i kancelarie, których pozycja na rynku jest już ustabilizowana, rzadko rozpoczynają przygodę z blogami, uważając że klienci, zwłaszcza ci najbardziej wymagający, nie szukają prawników za pośrednictwem internetu.
Założenie bloga jedynie z myślą o zwiększeniu sprzedaży usług prawnych jest ślepą uliczką. Inwestycja czasu włożonego w prowadzenie bloga się nie zwróci, czytelnicy będą go omijać, zaś reputacja autora nie wzrośnie. Nie oznacza to oczywiście, że każdy blog narażony jest na taki los, ale potrzeba czegoś więcej niż tylko chęci rozreklamowania się.
Czy warto zatem prowadzić bloga prawniczego? Moim zdaniem tak, ale tylko wtedy, jeśli spełnionych będzie kilka warunków.
Przede wszystkim – musimy odczuwać potrzebę podzielenia się z innymi swoimi przemyśleniami. Nie informacjami, nie suchymi faktami, ale własnymi opiniami, które nie są kopią tego, co przeczytaliśmy.
Po drugie – nasze przemyślenia muszą być na tyle ciekawe, by kogoś zainteresowały.
I wreszcie, co często bywa najtrudniejsze – musimy pisać w sposób jasny i zrozumiały. Każdy musi znaleźć swój sposób na prowadzenie bloga. Jedni używają poczucia humoru, inni piszą w sposób prowokacyjny, jeszcze inni zadziwiają swoją pracowitością np. w zbieraniu źródeł informacji na dany temat. Ważne, by sposób prowadzenia bloga wynikał z osobowości danego autora. Tylko w ten sposób zostaniemy zapamiętani przez czytelników, co przy okazji może pomóc zrealizować nam „marketingowy” cel blogowania.
Powyższe warunki stosunkowo łatwo spełni prawnik pasjonat, któremu nie wystarczają tradycyjne środki ekspresji w branży prawniczej: przygotowywanie publikacji naukowych lub artykułów prasowych, albo który chciałby komentować aktualne wydarzenia, nie będąc związanym cyklem wydawniczym redakcji prasowych.
Znacznie trudniej prowadzić taki blog w ramach kancelarii. Jeśli jeden z prawników kancelarii jest akurat takim pasjonatem, może prowadzić swojego bloga pod szyldem kancelarii.
Jednak czy da się odgórnie nakazać prowadzenie bloga? Moim zdaniem nie, chyba że uda się do tego pozyskać grono entuzjastów w ramach kancelarii. Najlepiej jednak, by inicjatywa wyszła bezpośrednio od zainteresowanych. Warto pamiętać przy tym, że o wartości blogów prawniczych stanowią przede wszystkim wartościowe teksty, które zapamiętają czytelnicy. A o tym decydują m.in. wiedza, doświadczenie i osobowość prawnika.
Dlatego łatwo rozpoznać blogi, których prowadzenie wynika wyłącznie z kalkulacji marketingowych. Zazwyczaj piszą na nich najmłodsi prawnicy, którym powierzono ten obowiązek, lub teksty, które się na nich pojawiają, przypominają standardowe newslettery.
Prowadzenie bloga przez prawnika rodzi pokusę, by czerpać natchnienie z prowadzonych spraw. Tutaj lepiej być ostrożnym – post na blogu jest wypowiedzią publiczną i musi uwzględniać ograniczenia wynikające z zasad etyki zawodowej. Nie sądzę też, by klienci byli zachwyceni, mogąc rozpoznać swoje sprawy opisane w sieci. Ale nie wydaje mi się, by był to istotny problem – wystarczy stosować zasady obowiązujące prawnika w każdej innej sytuacji, zwłaszcza że otaczająca nas rzeczywistość dostarcza wręcz zbyt wielu inspiracji do nowych wpisów.
Jedna z najczęstszych obaw dotyczących prowadzenia bloga dotyczy komentarzy do tekstów. Prawnicy obawiają się popełnienia błędu, który może zostać im publicznie wytknięty. Jednak wbrew pozorom jest wiele sposobów wybrnięcia z takiej sytuacji – jest to w końcu przypadek podobny do trudnego pytania po wykładzie na konferencji, tyle tylko że mamy więcej czasu na odpowiedź. A komentarze czytelników są bardzo ważne. To z nich się dowiemy, czy ktoś dostrzegł nasz wysiłek, a także czy my dostrzegamy wszystkie aspekty opisywanego problemu.
Inną często poruszaną kwestią, jest częstotliwość wpisów. Popularny jest pogląd, że dobry blog musi mieć wpis co najmniej raz na tydzień. Jednak w trakcie pracy w kancelarii często trudno znaleźć czas na taką aktywność, zwłaszcza jeśli chcemy, aby nasze teksty były istotne i wartościowe. Rozwiązaniem jest blog zespołowy lub świadome przyjęcie zasady, że najważniejsza jest wartość tekstów, a nie ich liczba lub częstotliwość.
Na koniec warto podkreślić, że prowadzenia bloga prawniczego nie można się nauczyć w teorii – tego trzeba spróbować. A zacząć najlepiej od systematycznego czytania innych blogów.
Mimo upływu czasu nie zmieniłem specjalnie zdania. Może tylko już nikt nie dziwi się, że ktoś prowadzi bloga…
Och tak, Panie Tomaszu 🙂
Bardzo fajny artykuł, a ja mogę tylko poprzeć przytoczone argumenty ZA.
Serdeczności!
Rafał 🙂