copyright levies, nowe technologie, opłata reprograficzna

Opłaty za kopiowanie na użytek osobisty a smartfony czyli anachroniczne przepisy i błędne narracje

Temat opłat za kopiowanie na użytek osobisty ponownie trafił na pierwsze strony mediów za sprawą nieprawomocnego jeszcze wyroku Sądu...

· 4 min read >

Temat opłat za kopiowanie na użytek osobisty ponownie trafił na pierwsze strony mediów za sprawą nieprawomocnego jeszcze wyroku Sądu Okręgowego w sprawie z powództwa Stowarzyszenia Filmowców Polskich – Związku Autorów i Producentów Audiowizualnych przeciwko Skarbowi Państwa. W wyroku tym sąd uznał za usprawiedliwione roszczenie o wypłatę zadośćuczynienia za niezapewnienie przez państwo polskie godziwej rekompensaty dla twórców i producentów filmowych za kopiowanie ich utworów w ramach dozwolonego użytku osobistego. 

Problem opłat za kopiowanie na użytek osobisty regularnie powraca w dyskusji publicznej. Od wielu lat nie udało się znaleźć satysfakcjonującego rozwiązania dla ucywilizowania zasad naliczania i poboru tych opłat. Zamiast tego, kwestia ta stała się przedmiotem politycznych rozgrywek, czego przykładem jest próba uczynienia z niej głównego źródła przychodów Funduszu Wsparcia przewidzianego w projekcie ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego z 2021 roku.

Czym (nie) jest opłata za kopiowanie na użytek osobisty

Niestety, w wielu tekstach na ten temat pojawiają się zniekształcenia dotyczące rzeczywistej natury tej opłaty. Warto zatem wyjaśnić, czym dokładnie jest opłata za kopiowanie na użytek osobisty i jakie są jej konsekwencje.

Nazywa się ją powszechnie opłatą reprograficzną, jednak jest to określenie nietrafne. Nietrafne, gdyż opłata reprograficzna to rekompensata dla twórców za możliwość swobodnego kopiowania ich utworów na papierze lub podobnym nośniku.  Te opłaty płacą tzw. punkty ksero.

Dlatego proponuję stosowanie bardziej precyzyjnego określenia – opłata za kopiowanie na użytek osobisty. Ta nazwa lepiej oddaje naturę tej opłaty. Zgodnie bowiem z art. 5 ust. 2 lit. b dyrektywy infosoc 2001/29/WE, opłata ta ma stanowić zadośćuczynienie dla twórców za prawo osób fizycznych do nieodpłatnego kopiowania utworów w zakresie własnego użytku osobistego.

Warto podkreślić, że opłata za kopiowanie na użytek osobisty dotyczy prawa do kopiowania utworów, a nie korzystania z nich w innych zakresach. Opłata dotyczy tylko i wyłącznie tego użytku, który uregulowany jest w art. 23 prawa autorskiego. Zgodnie z tym przepisem, bez zezwolenia twórcy można nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego. Jednak to korzystanie odnosi się tylko do tych sposobów eksploatacji utworu, które wymagają zezwolenia twórcy. Nie obejmuje ono czytania, oglądania czy słuchania, ponieważ te czynności są dozwolone zawsze i nie podlegają w ogóle regulacji prawa autorskiego.

Opłata za kopiowanie na użytek osobisty nie ma związku z korzystaniem z utworów ani ich odtwarzaniem na urządzeniach elektronicznych, o ile nie dochodzi do kopiowania tych utworów. Zatem zapoznawanie się z utworami za pomocą streamingu, czytanie e-książek na czytniku lub przeglądanie artykułów na stronie wydawnictwa prasowego nie wchodzi w zakres kopiowania w ramach dozwolonego użytku osobistego i nie wymaga rekompensaty dla twórców. Twórcy otrzymują wynagrodzenie za to od podmiotów udostępniających utwory w streamingu, wydawców e-booków lub wydawców prasowych.

Mimo tego, wciąż kolportowana jest narracja, że opłata za kopiowanie na użytek osobisty jest opłatą za możliwość korzystania z utworów na elektronicznych urządzeniach lub, że „dzięki niej możliwe jest w pełni legalne darmowe odtwarzanie dla celów prywatnych, rodzinnych czy towarzyskich muzyki lub  filmów” (cytat ze strony MKiDN). W 2021 roku podjęto ponadto próbę wprowadzenia do przestrzeni publicznej określenia tej opłaty jako „rekompensaty uczciwej kultury”, co sugeruje, że nie można w sposób uczciwy i legalny korzystać z utworów bez ich kopiowania w ramach użytku osobistego.

ZAPA-SFP w swoim oświadczeniu prasowym dotyczącym wspomnianego wyroku również nie uniknęła tej błędnej narracji. W oświadczeniu można przeczytać, że opłata za kopiowanie na użytek osobisty jest pobierana od urządzeń umożliwiających korzystanie z filmów i seriali oraz że polskie prawo pozwala na bezpłatne wykorzystywanie filmów i seriali z legalnych źródeł na własny użytek bez konieczności uzyskiwania zgody autorów czy producentów, co sprawia, że część widzów rezygnuje z płatnych form dostępu do treści. Takie twierdzenia są nieścisłe i nieprecyzyjne, wprowadzając odbiorców w błąd.

Opłata za kopiowanie na użytek osobisty nie obejmuje również sytuacji, w których kopiowanie utworów jest niezbędne do legalnego korzystania z nich. Dyrektywa 2001/29/WE wprowadziła, oprócz dozwolonego użytku osobistego podlegającego rekompensacie dla twórców, także inne sytuacje, w których można legalnie kopiować utwory w całości lub części. Jednym z takich wyjątków jest tymczasowe kopiowanie utworu, jeśli ma ono charakter przejściowy i służy wyłącznie umożliwieniu transmisji w sieci lub legalnego korzystania z utworu.

Przykładem takiego kopiowania jest tymczasowe skopiowanie utworów w pamięci przeglądarki podczas przeglądania materiałów w Internecie lub caching, czyli krótkotrwałe zapisywanie w pamięci operacyjnej urządzenia w celu przyspieszenia dostępu do utworów podczas streamingu muzyki lub filmów. Ten rodzaj dozwolonego użytku jest uregulowany w ustawie prawo autorskie odrębnie od dozwolonego użytku osobistego (art. 231) i ma charakter nieodpłatny, co oznacza, że twórcom nie przysługuje prawo do rekompensaty za korzystanie z tymczasowego zwielokrotniania utworów.

Zarówno dozwolony użytek osobisty, jak i tymczasowe zwielokrotnianie utworu, jako wyjątki od zasady monopolu prawno-autorskiego, dotyczą wyłącznie korzystania z utworów zgodnie z prawem. Kopiowanie utworów z egzemplarzy pirackich nie jest objęte dozwolonym użytkiem osobistym (co potwierdza wyrok Trybunału Sprawiedliwości z 10 kwietnia 2014 r. w sprawie ACI Adam, C-435/12, pkt 31-37). Nie można więc twierdzić, że opłata za kopiowanie na użytek osobisty jest rekompensatą za korzystanie z utworów dostępnych w Internecie, np. poprzez torrenty.

W jakim kierunku powinna pójść reforma

Taka narracja zniekształcająca rzeczywistą treść przepisów prawa autorskiego może wynikać z faktu, że przepisy dotyczące opłaty za kopiowanie na użytek osobisty straciły rację bytu wraz z odejściem od fizycznych nośników jako formy udostępniania utworów. W nowych modelach biznesowych rynku sztuki i kultury użytkownicy często zapoznają się z utworami poprzez streaming lub przeglądarkę internetową, nie kopiując ich lub nawet nie mając technicznej możliwości skopiowania utworu.

Jeśliby trzymać się ściśle przepisów prawa, to reforma opłaty za kopiowanie na użytek prywatny powinna polegać na obniżeniu jej wysokości, tak aby była ona adekwatna do rzeczywistej skali kopiowania utworów w ramach dozwolonego użytku osobistego. Wszelkie nowe przepisy prawa dotyczące tej kwestii powinny więc opierać się na niebudzących wątpliwości dowodach dotyczących wysokości szkody ponoszonej przez uprawnionych z tytułu kopiowania w ramach prywatnego użytku.

Rozszerzenie lub zmiana wysokości opłat wymaga wykazania, że obecnie pobierane opłaty są niewystarczające do zrekompensowania tej szkody. Konieczne są zatem badania, które udokumentują obecne praktyki konsumentów dotyczące korzystania z utworów oraz sposoby wykorzystywania urządzeń, takich jak smartfony czy tablety, aby na tej podstawie można było rozważyć reformę systemu poboru opłat.

Mam wrażenie, że jedynym pomysłem na poprawę regulacji opłaty za kopiowanie na użytek prywatny jest arbitralne tworzenie nowych przepisów z pobudek głównie politycznych, bez uwzględnienia realiów ekonomicznych i sposobów korzystania przez konsumentów z utworów. Tymczasem ustanawianie opłat, zwłaszcza od nowych urządzeń lub nośników, lub ich zwiększanie bez przeprowadzenia wcześniej badań dotyczących skali strat ponoszonych przez uprawnionych jest zarówno niezgodne z przepisami prawa unijnego jak i – zwyczajnie – niesprawiedliwe.

Artykuł został po praz pierwszy opublikowany 8 kwietnia 2025 r. na łamach dodatku „Prawnik do DGP.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *