
Jeśli ktoś nas poprosi o napisanie podanie, założę się, że zdecydowana większość tych podań będzie zaczynała się od formuły „zwracam się z uprzejmą prośbą…” lub „uprzejmie proszę o…”.
Dlaczego? Bo tak nas kiedyś nauczono i jest to taka gotowa formułka, która ułatwia skupienie się na merytorycznej treści podania bez zastanawiania się, jakich słów należy uczyć na wstępie.
W języku prawniczym i urzędowym takich gotowych formułek jest mnóstwo. Zostały one wypracowane przez kolejne pokolenia prawników i urzędników. Stosujemy je najczęściej nie zastanawiając się nad ich sensem, jak choćby osławione zakończenie pisma „skutki prawne niniejszego zastrzega się”.
Szczególnie dużo takich formuł językowych używamy przy tworzeniu umów. Język umów składa się w dużej mierze z gotowych formuł używanych jako schemat budowania kolejnych postanowień umownych, które są wypełniane konkretną treścią uzgodnioną przez strony.
Przykładem mogą być zwroty takie jak „strony uzgodniły, że…” lub „Wykonawca oświadcza, że…”. Same w sobie nie zawierają żadnych treści merytorycznych, a służą jedynie jako rama do umieszczenia dalej treści już o merytorycznym charakterze.
Część takich zwrotów jest nieszkodliwych, jednak są i takie, które wprowadzają niepotrzebny zamęt. Dziś omówię uwielbiane przez wielu sformułowanie „w celu uniknięcia wątpliwości”. Czasami bywa one używane także w formule „dla jasności” – która ma dokładnie takie samo znaczenie.
Co to znaczy „w celu uniknięcia wątpliwości”?
Jeśli spojrzymy bez uprzedzeń na postanowienie zaczynające się od słów „w celu uniknięcia wątpliwości”, to naszym pierwszym wnioskiem powinno być stwierdzenie, że najwyraźniej poprzednie postanowienie nie jest dość jasne, w związku z czym konieczne jego wyjaśnienie i doprecyzowanie w kolejnym postanowieniu, używając innych słów.
Ale jeśli rzeczywiście to postanowienie budzi wątpliwości, to czy nie lepiej byłoby po prostu przeredagować to poprzednie postanowienie, tak, aby było jasne i żeby można było uniknąć dopisywania zdania zaczynającego się od „w celu uniknięcia wątpliwości”?
„Dla uniknięcia wątpliwości” najczęściej nic nie znaczy
Przejrzałem kilkanaście umów, w których występował ten zwrot. W zdecydowanej większości ten zwrot nie miał jakiegokolwiek znaczenia prawnego. Nie był też tak naprawdę używany w celu wyjaśnienia jakichś wątpliwości. Jedynym jego celem było retoryczne podkreślenie wagi jakiegoś obowiązku, które miało znaczenie dla jednej ze stron.
Czasami także wyrażenie „w celu uniknięcia wątpliwości” było używane dla wprowadzania zasady, która nie musi być opisana w umowie (bo np. wynika z obowiązujących przepisów prawa), ale które jedna ze stron chciałaby wpisać do umowy dla własnego komfortu.
Kilka przykładów
Przykład pierwszy
„W celu uniknięcia wszelkich wątpliwości Strony uzgadniają, iż Zamawiający jest uprawniony, a nie zobowiązany, do skorzystania z prawa opcji.”
Skorzystanie z opcji raczej nigdy nie jest obowiązkiem, ale jeśli już chcemy to zapisać, to czemu nie krócej:
Zamawiający nie ma obowiązku skorzystania z prawa opcji.
Przykład drugi
„W celu usunięcia wątpliwości Wykonawca potwierdza, że będzie usuwał wszelkie Błędy spowodowane korzystaniem z Oprogramowania przez Zamawiającego zgodnie z zasadami świadczenia Usług Utrzymania”.
Czy tylko ja widzę, że omawiany zwrot można tu wyrzucić bez jakiejkolwiek straty dla znaczenia merytorycznego? Dodałem też przecinek, którego nie było w wersji oryginalnej.
„Wykonawca będzie usuwał wszelkie Błędy spowodowane korzystaniem z Oprogramowania przez Zamawiającego, zgodnie z zasadami świadczenia Usług Utrzymania”.
Przykład trzeci
„W celu uniknięcia wątpliwości Strony postanawiają, że równocześnie z udzieleniem licencji przez Zleceniobiorcę, Zleceniodawca nabywa własność wszystkich egzemplarzy i nośników, na których zostały utrwalone prace.”
Taka sama sytuacja jak powyżej. Ani unikanie wątpliwości nie jest tu potrzebne, ani zbiorowe postanawianie przez strony.
„Równocześnie z udzieleniem licencji przez Zleceniobiorcę, Zleceniodawca nabywa własność wszystkich egzemplarzy i nośników, na których zostały utrwalone prace.”
Przykład czwarty
„Celem uniknięcia wątpliwości, z chwilą skorzystania z wykonawstwa zastępczego przez Zamawiającego jego inne uprawnienia z tytułu nieusunięcia przez Wykonawcę wady w Przedmiocie Kontraktu wygasają.”
Chyba już wszyscy widzą, że ten zwrot może być usunięty:
„Z chwilą skorzystania z wykonawstwa zastępczego przez Zamawiającego jego inne uprawnienia z tytułu nieusunięcia przez Wykonawcę wady w Przedmiocie Kontraktu wygasają.”
Przykład piąty
„Wszelkie zmiany Umowy wymagają dla swej skuteczności zachowania formy pisemnej. W celu uniknięcia wątpliwości, Strony potwierdzają, że zmiana Umowy może nastąpić stosownie do art. 781 Kodeksu cywilnego również w postaci elektronicznej opatrzonej podpisem kwalifikowanym.”
Tu też można usunąć omawiane sformułowanie.
„Wszelkie zmiany Umowy wymagają dla swej skuteczności zachowania formy pisemnej. Zmiana Umowy może nastąpić stosownie do art. 781 Kodeksu cywilnego również w postaci elektronicznej opatrzonej podpisem kwalifikowanym.”
Lub – lepiej – skrócić całe postanowienie:
„Wszelkie zmiany Umowy wymagają dla swej skuteczności zachowania formy pisemnej lub formy elektronicznej tj. postaci elektronicznej opatrzonej podpisem kwalifikowanym.”
A jeszcze lepiej:
„Wszelkie zmiany Umowy wymagają dla swej skuteczności zachowania formy pisemnej lub formy elektronicznej.”
Stosowanie zwrotu „w celu uniknięcia wątpliwości” jedynie komplikuje sytuację
Wydaje mi się, że prawnicy tak się przyzwyczaili do tego zwrotu, że używają go automatycznie, nie zastanawiając się nad jego prawdziwym znaczeniem. Tymczasem niefrasobliwe jego użycie może doprowadzić do kłopotów z rozumieniem umowy. Jeśli bowiem po zwrocie „w celu uniknięcia wątpliwości” pojawi się postanowienie sprzeczne z poprzednim postanowieniem, to jak je rozumieć – czy jako zmianę tego poprzedniego postanowienia, czy też jako regulację odrębną i szczególną.
For the avoidance of doubts
Sformułowanie „dla uniknięcia wątpliwości” zawdzięczamy niewątpliwie anglosaskiej praktyce prawniczej, gdzie zwrot „for the avoidance of doubts” także jest szeroko stosowany w umowach, choć ta praktyka jest mocno krytykowana.
Wnioski
Zachęcam do krytycznego spojrzenia na zwroty językowe używane rutynowo w umowach i zastanowienia się, czy są one potrzebne. A jeśli nie są – warto je po prostu wyeliminować.
Jeśli jakieś postanowienie naprawdę może rodzić wątpliwości, to poprawmy je tak, aby żadnych wątpliwości nie rodziło. A jeśli zwrot ten pełni rolę swoistego podkreślenia wagi jakiejś zasady, to zastanówmy się, czy na pewno nie można tego osiągnąć w inny sposób.
Warto unikać słownej waty w umowach – wykreślajmy wszystkie słowa, które nic nie wnoszą, a jedynie zwiększają objętość umowy i utrudniają jej sprawną analizę. A jeśli na dodatek mogą spowodować problemy w rozumieniu postanowień umowy, to tym bardziej nie zasługują na ich używanie.
Tak – wiem, że te X-razy użyte słowa „niniejsza umowa” odmienione przez wszystkie przypadki nie mają większego znaczenia dla merytorycznej treści umowy. Jednak wiem także, że jeśli ktoś nie chce przestać używać tego zwrotu, to nie będzie chciał także przestać używać „w celu uniknięcia wątpliwości” i wielu innych pustych formuł językowych, które czasami tak zachwaszczają umowę, że aż trudno znaleźć w niej zamierzony sens.
Jest jeszcze jeden istotny argument za zaprzestaniem nawykowego korzystania z klisz językowych. W dobie rozwoju systemów sztucznej inteligencji, a zwłaszcza generatywnej AI, stosunkowo łatwo można zastosować takie systemy we wszystkich powtarzalnych i schematycznych zadaniach. Im bardziej schematycznego języka używamy w umowach, tym łatwiej jest systemom AI wygenerować dokument podobny do tego, który tworzymy obecnie osobiście. Tylko odejście od utartych schematów, także językowych, i dopasowywanie języka, treści i formy umowy do realnych potrzeb wynikających z kontekstu, może zapewnić nam wszystkim pracę w przyszłości.
Chętnie wysłucham Waszych opinii.